Dawny Dom Kuracyjny w Łebie

Dzieje tego niezwykłego budynku, od początku dumy i symbolu niewielkiej nadmorskiej Łeby, to historia nierównej  – aczkolwiek zwycięskiej – walki człowieka z potęgą żywiołu. Dom Kuracyjny wzniósł w miejscu wyjątkowym i romantycznym, na szczycie niewysokiej wydmy górującej nad plażą, w latach 1906 - 07 baron Herbert von Massow. Jak wielką nadzieję wiązano z nowoczesnym i renomowanym Kurhausem, niech świadczy tekst opublikowany na łamach lokalnej gazety "Lauenburger Zeitung" 7 czerwca 1907 roku:

"Z dużym natężeniem trwają prace wykończeniowe przy budowie Domu Kuracyjnego, jedynego i tak pięknie położonego zamku nad morzem. Dzięki tej budowie, inwestor baron von Massow, wystawił sobie tu, na pomorskim wybrzeżu, pomnik. Również miasto Łeba i powiat lęborski dzięki tej inwestycji zyskają perspektywy, które docenią przyszłe pokolenia. Już teraz spora część mieszkańców Łeby jest wdzięczna panu von Massowowi. Przebywającym tu kuracjuszom stworzy się w tym wspaniałym zamku pobyt jeszcze przyjemniejszy. W tym roku dojdą kolejne atrakcje, które wypoczywający z pewnością docenią (...)".

Wreszcie, po kilkunastu miesiącach budowy, 23 września 1907 roku, nastąpiło długo wyczekiwane uroczyste otwarcie obiektu (autorem projektu architektonicznego był ceniony berliński architekt, Walter Kern). Już nieco wcześniej, bo w lipcu tegoż roku, pojawili się pierwsi wczasowicze – ludzie zamożni, z klasą i wysoką pozycją społeczną, bo dla takich w głównej mierze Kurhaus był przeznaczony, i takich właśnie oczekiwano.

Mijały kolejne lata i dekady, i tak aż do wybuchu drugiej wojny światowej Dom Kuracyjny stanowił rokrocznie w sezonie letnim centrum życia towarzyskiego Łeby. W modnych i lśniących przepychem wnętrzach budynku, przy okazji licznych okolicznościowych spotkań, nawiązywano kontakty biznesowe i polityczne. W obiekcie gościli niejednokrotnie ludzie z pierwszych stron gazet, popularni i cenieni, ludzie sukcesu. Latem 1936 roku w łebskim Kurhausie wypoczywał sam Max Schmeling, zawodowy pięściarz, mistrz świata wszechwag.

Jednakże utrzymanie wysokiej renomy i standardu budynku, a nawet samego jego istnienia, wiązało się z ogromnym wysiłkiem – i fizycznym, i finansowym. Szalejące regularnie na Bałtyku potężne sztormy uparcie podmywały fundamenty obiektu, niszczyły umocnienia i wały, wypłukiwały piasek z otaczającej go nadmorskiej wydmy. Nie poddano się jednak, a to głównie dzięki zaangażowaniu Maxa Nitschkego (nabywcy Kurhausu w roku 1913) oraz łebian wytrwale pracujących, częstokroć w czynie społecznym, przy ratowaniu budynku. Z żelazną konsekwencją zwożono i usypywano tony piasku, rekonstruując niszczoną wydmę, budowano i remontowano kolejne umocnienia – betonową opaskę oddzielającą budynek od plaży czy drewniane ostrogi rozbijające morskie fale. Finalnie walka okazała się zwycięska. Ten atakowany przez żywioł obiekt nigdy nie oddał morzu nawet kawałka cegły ze swojej substancji!

Najnowsza historia dawnego Domu Kuracyjnego nie jest aż tak burzliwa i spektakularna. Po zakończeniu drugiej wojny światowej budynek przeszedł na własność Skarbu Państwa, pełniąc kolejno funkcję Profilaktycznego Domu Zdrowia, ośrodka Funduszu Wczasów Pracowniczych, a od lat 80-tych XX stulecia obiektu hotelowego, stanowiącego własność spółki.

Aktualnie, po rewitalizacji budynku przez prywatnego inwestora, stał się on na powrót luksusowym hotelem z zachowanym dawnym klimatem tego osobliwego miejsca.